Seria Spy
- SERIA ZAMKNIĘTA
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
|
Autor |
Wiadomość |
muć..
Gość
|
Wysłany: Pią 10:54, 28 Gru 2007 Temat postu: Doma nie jesteś wyjątkiem XD |
|
|
Owszem.Zastanawiałam sie bardzo długo zanim naipsałam to zgłoszenie.Wiem ,że było ze mną dużo problemów,ale przez pewien okres zdążyłam 'wydorosnąć'.Oficjalnie już nie jestem dzieckiem neo
*4692678
*pollyana@op.pl
*Nollie Clavson
*Megan Fox
* Osoba ,chociaż miła i uprzejma ,potrafi bronić swojego zdania i walczyć o jego uznanie w oczach innych.Interesuje sie wschodnimi sztukami walki ,używając ich nie raz w misjach.Bycie agentką traktuje jak wyzwanie na pojedynek i darmowe ryzyko.Mimo to rozważna w postępowaniach.Myśli nad każdym ruchem ,nie chce popełnić błędu.Smutek zwalcza uśmiechem ,a śmiech śmiechem [xD].
*Paulina Joanna K. ostatnio zafascynowana photoshopem.Pisząca dosyć przeciętnie (nie brać sobie to serca ,przed głosowaniem XD).Czytająca '''replike'' [wszystkie 13 części],oglądająca ''chicago'',słuchająca ''apologize'',''my love'',''Lovestoned I Think She Knows'' Tyle o mnie i tak mnie znacie.
*[ze starego blog-Sesille]Słońce powoli chowało,sie za ciemnymi chmurami. Mała Sesilee nie zwracając uwagi na nadchodzącą burze ,skocznym krokiem zmierzała do piekarni Collins'ów. Wzrokiem ominęła wiszącą na drzwiach karteczke 'zamknięte' i zapukała do drzwi. Nie czekając na ,wparowała do środka. Wiklinowym koszyczkiem trąciła stojącą obok waze ,która z brzdękiem rozsypała sie na małe kawałeczki. Schyliła sie zbierając do rączki pozostałości antyku. Przeraziła sie gdy słyszała zbliżające sie kroki. Wiedziała ,że tamta waza była jednym z naj cenniejszych przedmiotów państwa Collins. Spojrzała w góre wlepiając oczy w przyjaciółke Amelie Collins. Ta uśmiechnęła sie blado spoglądając na resztki porcelany. ''-Nic sie nie stało'' dało sie usłyszeć cichy,łagodny głos Amy. Pana Swenson odetchnęła z ulgą wstając i kierując sie w strone lady z pieczywem. Amelia stanęła po przeciwległej stronie zadając codzienne pytanie:
-Co podać?
Sesil wyciąnęła dłoń i zginając grube paluszki wyliczała produkty: Pieczywo razowe,dziesięć bułeczek i jedną szarlotke. Amy zapakowała żywność i podała ją przyjaciółce wraz z wypisaną na karteczce kwotą. Le wyjęła z małej torebeczki garść złota poczym zaczęła odliczać. A iż była bardzo bystrą i inteligętną dziewczynką szybko dała 'sprzedawczyni' konkretną kwote. Włożyła zakupy do koszyczka. Wyszła z piekarni. Ledwie mineło pięć minut a dziewczyna była cała mokra. Czuła jak luźna sukienka przylepia jej sie do ciała , a z długich bląd włosów spływaja strumień wody. Uśmiechnęła sie do siebie. Pobiegła przez pół Netherfield po drodze zdejmując pantofelki które powoli zostawiały po sobie ślad w formie 'odcisku'. Od razu spochmurniała ,gdy dostrzegła zarys ogromnego budynku przypominającego zamek. Kochała ten dom , ale nie chciała tam wracać. Nie teraz kiedy jest taka szczęśliwa. Nawet nie chciała wiedzieć jakie będą konsekwęcje tych wybryków. Wolnym krokiem docierała do ogromnego muru. Gdzie po środku była czarna furtka. W około roztaczał sie ogromny ogród, który przecinała gruba ścieżka wiodąca do 'wrot' domu. Dziewczynka uderzyła knykciami o drewniane drzwi. Zauważyła łypiące przez kolistą szybe (w drzwiach) oko służącej. Jaime. Po chwili Jaime otworzyła przejście odskakując na bok. Kiedy Sile wkroczyła do pomieszczenia Jai chwyciła ją za rękę kierując w strone salonu , gdzie zwykle przebywała jej matka. Trzęsąc sie z zimna niepewnie ruszyła ku rodzicielce. Reakcja była taka jaką przewidziała Sesilee. Matka nic nie mówiąc odwróciła głowe. Chciała pokazać 9-latce jak ta bardzo ją zraniła. Udało jej sie. Sesilee poczuła ukucie w sercu , kładąc łapke po jego stronie. Po jej białej twarzyczce spłynęła słono-gorzka łza. Na początku czuła sie podle, później w gre weszło upokorzenie , a na koniec złość. Tupnęła nogą wystawiając język. Jak było do przewidzenia nie wyszło jej to dobrze. Jai zaprowadziła małą do pokoiku i posadziła przy mahinowym biórku. Dostała kartki, pióro i klepsydre. Zadanie patrząc z boku wydawało sie szybkie i łatwe. Ale dla kilku letniej dziewczynki było syzyfową pracą. Westchnęła cicho pisząc zdania 'będę grzeczna i posłuszna' 500 razy w określonym czasie. Mijały sekndy, minuty. Zadowolna z siebie Sei napisała ostatnią literke obserwując jak ostatnie ziareko klepsydry zmienia położenie, na przeciwległe. Odłożyła przybory i zeskoczyła ze stołka zerkając ukradkiem na 'plan lekcji'. Ucieszyła sie gdy zobaczyła 'nauka gry na fortepiania (Amelia)'. Dotatkowe godziny spędzone w gronie przyjaciółki były dla niej czymś nie zwykłym, czymś na co czekała cały tydzień. Przebrała sie w suknie koloru kości słoniowej i pobiegła do holu wyczekując przybysza. Gdy tylko usłyszała zbliżające sie kroki skoczyła na równe nogi i otworzyła pannie Colinns drzwi. Obie dziewczynki , chociaż widziały sie zaledwie dwie godziny temu uściskały sie radośnie. Mała Iselin zaprowadziła koleżanke w dawniejszy pokój dziadka gdzie po środku pomieszczenia stał czarny fortepian. Dziewczynki przysunęły sobie taborety , otworzyły nuty. Sesil przesuwała palce po klawiaszach wydobywając z nich piękne, melodyjne dźwięki. Co raz przestawała by dać przyjaciółce szanse zagrania własnej melodii. Wyjrzała za okno. Natura była jednym z podstawowych rzeczy , które dawały jej natchnienie. Ona dopiero poznawała przyrode. Dzieki muzyce mogła opisać jak ją postrzega , mogła wydobyć piękno , nie zauważalne przez mieszkańców Netherfield.
-Nie tak!-Jęknęła cicho gdy siedząca obok Amy nacisnęła na zły klawisz.Tamta spojrzała na nią z smutkiem jakby każda krytyka była dla niej ogromnie ważna. Tak ważna iż sprawiała jej ból. -Przepraszam-powiedziała szczerze Iselin gdy dojrzała mine Collins. Amelia spojrzała na nią ze zrozumieniem. Sesille nie wiedziała co powiedzieć. Widziała po swoim zachowaniu iż sie zmienia. A nie chciała. Nie chciała być taka jak 'inni'. Jednak powoli stawała sie identyczna. Nie chciała ,ale musiała.
-Chodź za mną.-rzekła wstając od instrumentu i podchodząc do okna. A że pokój dziadka znajdował sie tuż przy Ziemi z łatwością zeskoczyła z parapetu ,lądując na Ziemi. Tup następej pary nóg świadczył o tym , że jej przyjaciółka posłuchała sie jej i z chęcią poszła za nią. Przeszły przez trawnik , następnie przez ledwo zarysowaną ścieżke , aż dotarły do starego opuszczonego domu. Na sam jego widok dziewczynki wzdrygnęły się ,ale to nie to było celem wyprawy Sei. Mała wyminęła dom i poszła na jego tył , gdzie znajdował sie ogród. Gęsty żywopłot stworzył tam prawie 'labirynt'. Przeszły przez niego docierając do urwiska. Mało znane miejsce. Nikt nie chce zaprowadzać dzieci gdzie jest wielka przepaść , a niżej obija sie o 'skały' woda. Po za tym w tym miasteczku była jedna, trwała zasada ''nie nawiedzać domy zmarłych''. Ale tu było tak pięknie że panna Swenson nie mogła tu nie przychodzić. Zrobiła tu sobie jakby 'przystanek spokoju'. Widok był piękny. Zachodzące słońce dawało znaki iż czas powrotu. Jednak kto raz tu zawitał ,zawita ponownie.
*
mrs-cho.blog.onet.pl (pisany samodzielnie xD)
insolven.blog.onet.pl (prywatny)
uproszczenie.blog.onet.pl (seriowy)
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|
|